Recenzja filmu

Eklavya (2007)
Vidhu Vinod Chopra
Amitabh Bachchan
Saif Ali Khan

Nie jak Bollywood

Wojownik imieniem Eklavya pochodził z niskiej kasty, ale posiadał niezwykłe umiejętności. Gdy pokonał w pojedynku łuczniczym samego księcia, jego mentor, wielki guru Dronacharya, zażądał od
Wojownik imieniem Eklavya pochodził z niskiej kasty, ale posiadał niezwykłe umiejętności. Gdy pokonał w pojedynku łuczniczym samego księcia, jego mentor, wielki guru Dronacharya, zażądał od niego, aby odciął sobie kciuk u prawej dłoni, przez co już nigdy nie mógłby strzelać z łuku. Eklavya uczynił, co mu nakazano i w ten sposób udowodnił swoje posłuszeństwo i oddanie. Stara indyjska legenda o posłusznym wojowniku pięknie rozpoczyna ten film rodem z Bollywood, ale bez tańca i z jedną jedyną piosenką. Jest to opowieść o królu bez królestwa i o strażniku, który jest prawie ślepy. Rodzina wspomnianego strażnika o imieniu Yet Eklavya (Amitabh Bachchan) od dziewięciu pokoleń wiernie służy rodzinie królewskiej, więc i on od lat z przekonaniem postępuje tak samo. Gdy następca tronu, Książę Harshwardhan (Saif Ali Khan), powraca z Londynu, rozciąga swoją opiekę i nad nim. Chce powstrzymać intrygi wrogów i pomóc miłości pięknej Rajjo (Vidya Balan), mając jednocześnie w pamięci swoją skrywaną miłość do królowej Suhasinidevi (Sharmila Tagore). "Eklavya" to melodramat ewoluujący w stronę tragedii i mający swój finał niczym szekspirowska komedia. W tej współczesnej opowieści usytuowanej w Indiach w malowniczym Radżasthanie przeplatają się różnorakie wątki. Począwszy od odpowiedzialności władzy i kwestii granic posłuszeństwa, skończywszy na miłości i tej spełnionej i niespełnionej. Intrygę liczącą kilkoro postaci, mimo że bardzo przypomina zmodyfikowanego Szekspira, śledziłam z zainteresowaniem, choć żałuję, że zbyt gładko scenarzyści przeszli przez zakończenie, nie pokazując niuansów i dylematów moralnych postaci. Jest to jedyny z większych minusów filmu. Można narzekać, że fabuła jest schematyczna, a zakończenie przewidywalne, jednak ta baśń łącząca tradycję z nowoczesnością nie ma na celu zaskoczyć widza, ale wyciszyć go i pozwolić mu posmakować kultury Indii, jej złożoności, pewnej naiwności, ale niezaprzeczalnie kultury pełnej piękna. Nieprzypadkowo wybrano na miejsce kręcenia filmu Radżasthan - jeden z najbardziej fascynujących stanów Indii. Reżyser po długich poszukiwaniach znalazł tam pałac o pięknych wnętrzach jednego z klanów Radżputów. Reszty dopełniły miłe dla oka kostiumy, hipnotyzujący główny motyw muzyczny Shantanu Moitra oraz zasługujące na uznanie kreacje aktorskie. Amitabh Bachchan jako strażnik rodziny, któremu wzrok odmawia już posłuszeństwa, oraz Sharmila Tagore jako odchodząca królowa błyszczą na ekranie. Przyćmiewają wręcz młodszych bohaterów... Podsumowując powrót Vidhu Vinod Chopra po siedmioletniej nieobecności uważam za bardzo udany. Przepiękny kolorystycznie, atrakcyjnie pokazujący, bądź co bądź, obcy kulturowo nam, Europejczykom świat. Warto obejrzeć ten film, choćby po to, aby uzupełnić sobie obraz współczesnych, pełnych sprzeczności Indii.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones